Malta - co warto wiedzieć przed podróżą?
Wybór Malty na 5 dniowy miesiąc miodowy był czysto spontaniczny. Wszystko działo się dość szybko i nie mieliśmy zbyt dużo czas na dokładne rozpoznanie celu naszej podróży. Jak się później okazało, był to spory i bolesny błąd.
Poniżej przedstawiamy kilka cennych wskazówek i przydatnych informacji, które warto wiedzieć przed wizytą w tym małym, wyspiarskim państwie.
Malta - ciekawostki, informacje praktyczne
W roku 2004, Malta w jednym szeregu z Polską wkroczyła w struktury Unii Europejskiej. Wjazd na teren państwa odbywa się więc za okazaniem dowodu osobistego. My jednak zawsze mamy ze sobą paszport schowany w zupełnie innym miejscu – tak na wszelki wypadek.
• Religią dominująca jest katolicyzm, prawnie usankcjonowany w konstytucji. Rzeczywiście ilość kościołów, katedr, miejsc kultu i pomników świętych jest naprawdę spora, ale…
Jak na katolików, wiara w zabobony i przesądy, widoczna z resztą gołym okiem, wydaje się co najmniej dziwna.
Przykład:
By uchronić się przed diabłem, czającym się przecież na każdym kroku, Maltańczycy na kościołach zamieszczali kilka zegarów, aby wspomniany diabeł nie wiedział, która faktycznie jest godzina i czy jest ona naszą ostatnią.
Na burtach pięknych, kolorowych łodzi zwanych luzzu i kajjik znajdziemy oczy staroegipskiego Boga Ozyrysa (lub Horusa). Mają one za zadanie odpędzać wszelkie zło na morzu i chronić rybaka.
• Strefa czasowa na Malcie odpowiada godzinie w Polsce.
• Ceny (euro) są nieco wyższe od naszych, jednak różnią się w zależności od miasta.
• Republika Malty obszarowo nie należy do czołówki największych państw świata. Aby dobrze wyobrazić sobie jej powierzchnię, możemy przyrównać ją do Krakowa, któremu i tak pod tym względem ustępuje. Żyje tu zaledwie 0,5 mln ludzi i choć kraj położony jest na Archipelagu i składa się z wielu małych wysepek, tylko 3 głównie są zamieszkałe – Malta, Gozo i Comino.
• Malta to również wielki plac budowy. Efekt tego widoczny jest gołym okiem na ulicach nienależących do okazów czystości. W wielu miejscach stosuje się dobrze znane w Polsce prowizorki, często znacznie trwalsze niż efekt końcowy.
• Pogoda zaskoczyła nas, niczym zima drogowców w Polsce. Był marzec, nie spodziewaliśmy się upałów, ale jednej rzeczy nie przewidzieliśmy. 18 stopni na Malcie to nie 18 stopni w Polsce. Kiedy podróżowaliśmy na dachu autobusów Hop on Hop off, będąc muskani przez przyjemny wiatr nie czuliśmy, że słońce wbrew pozorom dość mocno przypiekało. Boleśnie przekonaliśmy się o tym już po 2 dniu, kiedy kolor naszych twarzy stał się czerwony, a noc trudno było przespać. Po kilku dniach skóra sama schodziła płatami :/ Maltańczycy doskonale wiedzą, że turyści nie zdają sobie sprawy z panującego tu klimatu. Pewnie dlatego, cena kremów do opalania waha się od 10 do 20 euro za tubkę… Lepiej mieć ze sobą.
• Zwiedzanie – przed wyjazdem zastanawialiśmy się nad wypożyczeniem samochodu, ale okazało się, że ceny paliw są nieco wyższe niż u nas (1 litr PB w 2019 kosztował ok. 5,60 zł), wynajem dość drogi, ale największym problemem jest brak miejsc parkingowych w dużych miastach. Jadąc autobusami widzieliśmy, co dzieje się na trasie, jak jeżdżą maltańscy kierowcy i jak wąskie są niektóre „główne” ulice. Wybór „Sightseeing Tours” był naprawdę trafiony i rzeczywiście możemy polecić ten rodzaj zwiedzania Wyspy.
• Porozumiewanie się na Malcie w języku angielskim nie stanowi najmniejszego problemu. Po Kongresie Wiedeńskim z lat 1814-15, Malta stała się kolonią brytyjską, więc posługiwanie się przez mieszkańców językiem angielskim jest czymś naturalnym. Dla Moniki, która wiele lat spędziła w Australii, był to dobry trening i odświeżenie języka. Dla mnie również, bo choć komunikuję się bez problemu, to i tak ciągle biorę mnie za Rosjanina. Hmm
• Flaga – przyglądaliście się jej? Widnieje tam Krzyż Jerzego – najwyższe cywilne odznaczenie brytyjskie. Mieszkańcy wyspy otrzymali go od Króla Jerzego VI w uznaniu zasług w walkach przeciwko Państwom Osi w latach 1940 – 42. Wygląd flagi został wpisany do konstytucji Malty.
• System fortyfikacyjny – cytując klasyka: bunkrów nie ma, ale też jest zaj… Na Malcie bunkry są i to w sporej ilości. Ze względu na swoje strategiczne położenie, Archipelag od setek lat był ważnym punktem komunikacyjnym i handlowym Morza Śródziemnego. Liczne bastiony, strażnice, wieże obserwacyjne i forty są niewątpliwie częścią niepowtarzalnego klimatu architektonicznego Malty.
Wzmożony rozwój systemy obronnego wiąże się z obecnością na niej Zakonu Joannitów, którzy od 1530 r. do 1798 r. zarządzali wyspą. Fortyfikacje odgrywały także sporę rolę w czasach okupacji francuskiej, brytyjskiej oraz w tragicznych dla państwa chwilach II wojny światowej.
• Jedzonko – Będąc na wyspie trudno nie spróbować czegoś z morza. W Marsaxlokk zamówiliśmy sobie karmazyna atlantyckiego.
a jako starter dostaliśmy coś takiego:
To tzw. ħobż biż-żejt – czyli chleb maltański, proste danie często towarzyszące daniu głównemu. Poczęstowano nas także tzw. Bigillą – tradycyjną potrawą maltańską wykonaną z tłuczonej fasoli. Dobre, ale zapychające – dla mnie w sam raz, gorzej dla Moniki, która ze względu na 5 miesiąc ciąży, nie była w stanie zjeść wszystkiego. Nie ubolewałem nad tym.
Bardzo popularnym daniem na Malcie jest fenek – królik, podawany w różnych konfiguracjach. Pomimo szczerych chęci nie zdecydowaliśmy się na spróbowanie. Miałem kiedyś królika miniaturkę w domu i wiem, jak bliskie było dla nas to stworzonko. Innego zdania był mój tata, który ilekroć królik coś nabroił powtarzał, że przerobi go na pasztet…
Nie możemy nie wspomnieć o tzw. Pastizzi – pieczonych przekąskach z ciasta francuskiego. Spośród różnych nadzień wybraliśmy klasycznie ser i, o zgrozo, groszek, którego od przedszkola mijam szerokim łukiem. Jak się okazało, były znacznie lepsze niż serowe. Podawane na ciepło nie są może duże, ale bardzo sycące (cena 0,40 euro).
• Trunki – Ta część z wiadomych przyczyn należała głównie do mnie 🙂 Jeśli lubicie bursztynowy napój oferta maltańskich piw Was rozczaruje. Jest tu tylko 1 główny Browar – Simonds Farsons Cisk. Ogromna większość, to produkty importowane głównie z Niemiec.
• Stolica – Valletta, nazywana Muzeum pod gołym niebem jest naszpikowana atrakcjami, doskonale obrazującymi swoją wielowiekową historię. Na jej zwiedzanie warto zaplanować przynajmniej 2 dni.